Od wielu dni pokazuje mi się twarze potępieńców: jest twarz księdza G., jest twarz innego księdza. Jest jego dom, jego miejscowość. Ksiądz G. jest podejrzany o pedofilię – czyn naganny społecznie i moralnie. Karalny.
Ksiądz G. jest na wolności, bo jeszcze zarzutów mu nie postawiono, a o ewentualnym wyroku możemy myśleć w nieprzewidywalnej perspektywie.
Człowiek, który zajeżdża rowerzyście drogę, łamie przepisy, być może zagraża zdrowiu i życiu rowerzysty, używa słów rynsztokowych i obraża rowerzystę, twarz ma zamazaną, a rejestracja jego samochodu nie pozwala nawet rozpoznać miasta, z którego pochodzi.
Mniejsze zło? Wyczyn godny uszanowania?
Widzieliście kiedyś twarz kierowcy zatrzymanego, gdy prowadził pod wpływem alkoholu? Twarz kierowcy TIR-a jadącego pod prąd, na wprost samochodu osobowego? Rejestracje ich samochodów?
Nic nie widzieliście, bo nie zdążyli nikogo zabić?
Bo przepisy mówią tak, a nie inaczej?
Bo chodzi o dobro dziecka?
A co TIR-y dzieci omijają?
Nie widzieliście, bo mało kto przy tych twarzach obśliniłby się z satysfakcji i żądzy zemsty. Przy księdzu G. tłumy ślinią się obficie. Niech więc patrzą…