Teraz już wiem. Jestem wyjątkowo nieczuły.
Moje serce nie daje żadnych znaków, gdy trzy lata po katastrofie smoleńskiej rząd, prezydent, delegacje partii politycznych, Kaczyński z kolegami i rzeszą zwolenników, ciągle odgrywają żałobników.
Myślę nawet, że to niezdrowe.
Nie czuję powodów, dla których 1o kwietnia miałby się stać dniem ogólnonarodowej zadumy, wieczornic, mszy, manifestacji i na co tam jeszcze kto nie wpadnie.
Rozumiem rodziny ofiar – ich prawo cierpieć choćby do końca życia. Takie jak prawo każdego z nas po utracie bliskiej osoby.
Reszta? Reszta udaje albo naprawdę nie ma co robić.
Nie chcę kraju wlokących się cmentarnymi alejami konduktów, wydumanych przemówień, rozgrywanej śmiertelnej powagi, gigantycznych wieńców i flag, zawodzonych bez skrupułów pieśni, największych na świecie pomników.
Nauczmy się siebie szanować za życia, a po śmierci dajmy już spokój.
Wiem – jestem wyjątkowo nieczuły…