ICH ZA MAŁO złe matki i ZA MAŁO źli ojcowie


Nasze matki, nasi ojcowie - główni bohaterowie (fot.  © ORF/ZDF/David Slama)

Cierpiętnicze prawo do oceniania II wojny światowej mają tylko Polacy, Żydzi i Rosjanie. Kto przeciw nim, tego rozstrzelać… No może, żeby było elegancko – postawić przed sądem…

Telewizyjny serial produkcji niemieckiej „Nasze matki, nasi ojcowie” już trafił do prokuratury, a wiadro pomyj wylały nań tabuny publicystów na wschód od Odry i tych rezydujących w Jerozolimie. Wszyscy zostali dotknięci do żywego, bo nie ma to jak kisić publicznie swoją martyrologię po wsze czasy…

Obejrzałem wszystkie trzy części już po fali dyskusji nad filmem. Trzy wieczory pod rząd…

TO BYĆ MOŻE NAJLEPSZY TELEWIZYJNY SERIAL WOJENNY, JAKI WIDZIAŁEM.

Teraz puśćcie na mnie i na niemieckich producentów swoje bojówki i przykładnie powieście na rynku…

Sami wróćcie do swoich stirlitzów, pancernych i klossów.

Taki serial może być dla Niemców powodem do dumy. Ta kinematografia rzadko dawała nam coś ponad standardową dydaktykę, a do okresu nazizmu podchodziła zbyt ostrożnie. Film pokazuje, że ze świadomością znaczenia faszyzmu nie jest nad Łabą i Renem źle.

Nasza kawalkada oskarżeń zakłada chyba, że Niemcy powinni teraz o wojnie powiedzieć wszystko. Najlepiej poprzez 100-godzinny serial dokumentalny…

Tymczasem oglądamy dobrze zrealizowany, dobrze zagrany serial o 5 osobach, na których młodość nałożyły się czarne czasy hitleryzmu. Tylko tyle…

To nie jest film o czarno – białych charakterach. Jeśli bowiem przyjąć tezę, że wszyscy Niemcy byli wówczas „czarnymi”, to jak mielibyśmy żyć koło nich po wojnie. W filmie (jak w żadnym innym) widać jak zło wkrada się do umysłów przeciętnego Niemca, jak czyni tam spustoszenia – raz większe, raz mniejsze… Naprawdę małej wyobraźni trzeba, by sądzić, że tylko Niemcy byli na to podatni…

Każdy ponosi za to karę – niekoniecznie adekwatną do czynów. To też dodaje obrazowi goryczy…

TO FILM NIEMIECKI I O NIEMCACH…

To nie jest film o holocauście, to nie jest film o Armii Krajowej, to nie jest film o Rosji czy Polsce. Wątki poboczne są wyraźnie nakreślone, ale pozostają – mimo wszystko – drugoplanowe. Aktorzy grają po polsku (czy rosyjsku) używając nieco koślawego języka, ale daje się to zaakceptować.

Śmieszny zarzut, że Polacy są w filmie brzydcy (w kontraście do ślicznych Niemców!) wynika chyba z jakiejś paranoi.

Jasno pokazany antysemityzm partyzantów z Armii Krajowej trzyma się w cuglach – w końcu nasi żołnierze kpią, nie pomagają, ale też nie dokonują zbrodni na Żydach. Czy taka sytuacja jest wykluczona? Czy reżyser nie miał prawa do takiego spojrzenia? Nie miał, bo jest Niemcem?

Film nie rozgrzesza ojców i matek – zbrodnią brudzą się wszyscy bohaterowie. Muszą zginąć lub jakoś z tego wyjść, bo wojna się kończy…

Serial uświadamia przede wszystkim, że mordowali LUDZIE, a nie abstrakcyjni hitlerowcy. Odpowiada też na pytanie „dlaczego ?”. Choćby z tego powodu trzeba go obejrzeć koniecznie…

Zatrzymane dojrzewanie


Jakub Gierszał w "Sali samobójców" (fot. z filmu - oprac. Nacho)

Jakub Gierszał w „Sali samobójców” (fot. z filmu – oprac. Nacho)

Aż strach pisać dziś cokolwiek krytycznego o polskim filmie. Strach, bo można zniszczyć w zarodku kiełkujące wreszcie talenty. Strach, bo już średni film zdobywa dziś dziesiątki nagród festiwalowych błyszcząc zalotnie pośród morza chłamu.

Ale odważę się…

Czytaj dalej

Okrucieństwo dychotomiczne


Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Czy po rosyjskim kinie możemy spodziewać się czegoś wyjątkowego? Czy przedstawienie świata kontrastowego do bólu może być atrakcyjne i prawdziwe na ekranie?

Twierdzące odpowiedzi na te pytania nie mają dla mnie wątpliwości po obejrzeniu filmu „Okrucieństwo” w reżyserii Mariny Ljubakowej (premiera: 2007; w Polsce: 2010).

Czytaj dalej

Kevin już nie jest sam w domu


Ezra Miller w scenie z filmu (zrzut Nacho)

Poszedłem do kina, bo mnie namówiono. Poszedłem, bo gra Tilda Swinton. Poszedłem, bo to miał być mroczny thriller. Poszedłem, bo to miała być nietypowa historia matki, która nie może się zdobyć na więcej ciepła w stosunku do syna…

Tak, jak w wypadku innych pań reżyser (na ogół, choć są wyjątki), tak i film Szkotki Lynne Ramsay „Musimy porozmawiać o Kevinie”, zmusił mnie do wielkiej cierpliwości. Kobiety widzą świat nieco inaczej, więc i tu cyzelowanie każdej sceny prostowało mi jelita i nakazało wiercić się w fotelu we wszystkich płaszczyznach.

Czytaj dalej

W ciemności widać mniej


Scena z filmu - ilustr./zrzut Nacho

To całkiem dobry film. Nie arcydzieło, ale film, na który warto wybrać się do kina. Jeśli dostanie Oskara, to raczej z powodów politycznych niż za podniesienie sztuki filmowej na poziom wyżej.

Czytaj dalej

Pokrętna droga tłumacza


ilustr. Nacho - kadr z filmu "Na putu"; w roli głównej Zrinka Cvitešić

Właśnie w tej chwili Ale Kino! nadaje dobry film z Bośni i Hercegowiny zatytułowany „Jej droga”…

Czyżby?

Przed filmem w studiu świetni goście Anny Laszuk, w tym tłumaczka bośniackiej literatury Dorota Jovanka Ćirlić. I cóż mówi niewątpliwy fachowiec? Pani Dorota mówi, że polski tytuł jest bez sensu.

Kto liznął choć trochę np. rosyjskiego i spojrzy na tytuł oryginalny też to widzi: NA PUTU nijak nie zawiera słowa podobnego do „ona”, „jej” itp („putu” z pewnością oznacza drogę).  Pani Dorota proponuje wierny oryginałowi tytuł „W drodze”, ale słyszą to tylko widzowie, bo Pokręcony Specjalista Od Tłumaczeń (PSOT) już swoje zrobił.

Film Jasmily Žbanić już w Polsce funkcjonuje jako „Jej droga” i tego się nie odkręci. Kto włącza boski tryb i daje jakimś tajemnym mocom prawo przemieniania tytułów filmów i narzucania im znaczeń niezgodnych z intencją twórców.

Pisałem już o tym, ale widać z jak marnym skutkiem…

Majstersztyk


W polskim kinie ostatnich lat niewiele jest scen zapadających mi głęboko w pamięć. Przynajmniej jedną uważam wszak za wyjątkową i godną największych pochlebstw. To scena z filmu Michała Kwiecińskiego (2007) „Jutro idziemy do kina”…

Czytaj dalej

Zamordyzm ostatniego zbira Europy


Coś nietypowego tym razem. „Królestwo zdechłych myszy”. Film o Białorusi.  Białorusi Łukaszenki i Białorusi demokratycznej opozycji. Bardzo ciekawy, trwający prawie 90 minut i do obejrzenia za darmo. Dużo ujęć nieznanych u nas, fragmenty przemówień budzące przerażenie. Skansen w Europie XXI wieku. Jeśli temat Was interesuje – polecam serdecznie (kliknij na zdjęcie…)

ilustr. Nacho