Coroczna drgawka NFZ


Żyjemy w państwie przyjaznym i sympatycznym, jak mało które. Dorocznym objawem sympatii państwa do obywatela jest zamieszanie, które wprowadza NFZ. Po jakimś czasie się z niego wycofuje.

Chodzi o recepty dla osób długotrwale chorych. Jeśli kontynuują one swoje leczenie i nic specjalnego się nie dzieje, mogą udać się do przychodni i zostawić w rejestracji karteczkę z prośbą o kolejną receptę. Nawet nie wiecie, jak dużej liczby osób to dotyczy.

Przyjaźń państwa reprezentowanego przez NFZ i Minister Zdrowia polega na tym, że instytucje te rok w rok dbają o świeżość spojrzenia i zdrowie psychiczne pacjentów. Nie ma to przecież, jak regularny drobny wstrząs. Powoduje on, że zastanawiamy się nad swoim życiem, szukamy nowych rozwiązań, stajemy się bardziej twórczy.

Jaki ta drgawka ma przebieg? Oto, po wykrytych nieprawidłowościach w postępowaniu lekarzy, wprowadza się zakaz wydawania recept bez osobistej wizyty u lekarza. Po kolejną receptę trzeba iść do gabinetu i odstać swoje. Jaka dbałość o życie towarzyskie i pełniejsze wykorzystanie czasu medyków… Wielu pacjentów leży non-stop w łóżkach, więc o drgawce nawet nie wie. „Nowa” metoda testowana jest na członkach rodzin, co poszerza krąg objętych terapią. Przybywa też wizyt domowych.

Tak jest co roku – na wiosnę, czasem latem, niekiedy jesienią. Pani Minister publicznie się potem zastanawia, że może trzeba to jeszcze raz przemyśleć (ludzie piszą listy). Po przemyśleniach wszystko wraca do normy. Terapia została zastosowana – pacjent nie przysypia, dzięki zmianom jego umysł jest bardziej elastyczny.

O dzięki Ci władzo za troskę i przyjaźń!