Anders Breivik - ciągle na pierwszych stronach norweskich gazet...
Breivik nie daje Norwegom o sobie zapomnieć. Jego rozluźniona i pozbawiona oznak zawstydzenia twarz ciągle trafia na pierwsze strony gazet. Choćby, gdy skrupulatnie pokazuje, jak i do kogo strzelał. To podczas powtórnej wizyty na wyspie Utøya. Powtórnej, bo w asyście policjantów, chcących zobaczyć, jak to wszystko się odbyło.
Oslo oddycha powoli. Przyjezdny nie wie, czy to spowolniony oddech „po przejściach”, czy natura tego prowincjonalnego miasta.
U nas słowo „prowincjonalny” ma lekko pejoratywne zabarwienie. W prowincjonalnej Norwegii po prostu nie wyróżnia i nie naznacza.
Dziś w norweskiej telewizji (21 sierpnia) specjalny program upamiętniający ofiary masakry. Nie zdajemy sobie sprawy z wydźwięku tragedii sprzed miesiąca. Zwłaszcza na Utøyi.
Utøya to maleńka wyspa. Trzy budynki na krzyż, miejsce na namioty, zagajniki. Wokół woda. Piękna woda. I wcale niedaleko do stałego lądu. Tam domy z widokiem na wyspę. Tarasy, grille, parasole – słoneczna strona. Piękny widok.
Wzdłuż brzegu trasa E 16: ta wytyczona przez Belfast i Bergen, biegnąca aż do Oslo.
Czy z brzegu słyszano strzały? Czy widziano zamieszanie, ucieczkę?
Chyba nie dało się nie słyszeć krzyków i wzywania pomocy. Krzyczały dziewczęta, krzyczeli chłopcy. Większość ofiar to nastolatki. Patrzysz na ich twarze i myślisz o urwanym życiu. Urocze, uśmiechnięte twarze. Gdy uciekali w panice, wskakiwali do wody, wbiegali do zagajnika, twarze były wykrzywione z przerażenia. Był przecież czas, by się bać. Był czas, żeby płakać. Breivik działał metodycznie przez niemal godzinę. Policja zjawiła się dopiero wtedy…
Czytaj dalej →